– Nie podjąłem jeszcze w tej sprawie decyzji. Czekam na sygnał od prezesa Jacyny i wiceministra Miłkowskiego. Muszę to jeszcze z nimi uzgodnić, dostać od nich sygnał. Być może złożę rezygnację już za kilka dni, być może koniec lutego będzie dobrym terminem – mówi dla Wyborczej J.Szafranowicz.
Mnożą się plotki i spekulacje na temat możliwego następcy Szafranowicza. Najczęściej wymieniana jest kandydatura jego dawnego protektora Andrzeja Sośnierza. Sośnierz ma doświadczenie. Był kiedyś dyrektorem Śląskiej Kasy Chorych, potem prezesem. Nie ukrywa, że gotów byłby zrezygnować z pracy posła na rzecz stanowiska, na którym mógłby zarządzać, bo na tym zna się najlepiej - informuje dziennik.
-Im później jednak Jerzy Szafranowicz złoży rezygnację, tym Andrzej Sośnierz będzie miał mniejsze szanse w ewentualnym konkursie na stanowisko dyrektora NFZ w Katowicach. Uaktywniają się bowiem coraz bardziej jego przeciwnicy, których w funduszu ma niemało. Chodzi przede wszystkim o urzędników na wysokich stanowiskach, których Szafranowicz przyjął albo których zastał i nie usunął, choć byli związani z poprzednimi ekipami w NFZ. Choć o nowym konkursie na stanowisko dyrektora nie ma mowy, skoro Szafrnowicz nie złożył jeszcze dymisji, oni już starają się wpływać poprzez polityków PiS przeciw Sośnierzowi. Robią to z obawy przed utratą pracy i wpływów - czytamy.
Do pozostania na stanowisku obecnego dyrektora namawiać ma m.in. prof. Marian Zembala, szef Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. - Z całym szacunkiem dla wszystkich poprzedników pana Szafranowicza, których działania bardzo doceniam, to jednak on był w historii kas chorych i NFZ najlepszą osobą na stanowisku dyrektora – przekonuje prof. Zembala.
źródło: katowice.wyborcza.pl