Jeszcze kilka tygodni temu, gdy Robert Biedroń na pierwszej konwencji Wiosny obiecywał podobne rozwiązanie, część osób traktowało je jako nierealną fanaberię (zobacz: R. Biedronia pomysły na zdrowie. Wizyta u specjalisty w 30 dni). Ale organizacje pacjenckie już dawno dla części świadczeń zaproponowały konkretne rozwiązania i złożyły propozycje m.in. w Narodowym Funduszu Zdrowia. Sam prezes Funduszu Andrzej Jacyna też nie krył, że mogłoby to być dobre rozwiązanie, choć musimy pamiętać, że w każdym rozwiązaniu kluczowe są zawsze szczegóły.
Resort zdrowia postanowił jednak przejąć inicjatywę i przygotował projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, w którym przewiduje utworzenie listy świadczeń m.in. szpitalnych i ambulatoryjnych (w przychodniach), dla których określi maksymalny czas realizacji świadczenia.
Jeśli w placówce, do której zgłosi się chory, nie będzie możliwości umówienia wizyty, badania, lub operacji w określonym terminie, a dodatkowo nie będzie też takiej możliwości w innych pobliskich placówkach z kontraktem z NFZ, wówczas pacjent będzie mógł zgłosić do Funduszu chęć realizacji świadczenia komercyjnie. Nowe rozwiązanie prawne przewiduje, że pacjent w takiej sytuacji otrzyma promesę, że Fundusz zapłaci za to świadczenie (do określonego limitu - prawdopodobnie takiego, jak płaci szpitalom czy poradniom w ramach kontraktów, by nie było pola do nadużyć). Jednocześnie NFZ będzie musiał przy tym mieć realne informacje o wolnych terminach w placówkach z którymi ma kontrakt w danym rejonie, by mógł ocenić czy faktycznie jest możliwość realizacji świadczenia czy jej nie ma.
Jak wynika z naszych informacji, lista świadczeń, dla których maksymalny termin czekania w publicznym systemie będzie wyznaczany, zostaną określona przez Ministra Zdrowia w odrębnym rozporządzeniu. Nie będzie to część nowelizowanej ustawy – dzięki czemu MZ będzie mogło ją dość elastycznie zmieniać, bez konieczności udziału w tym procesie parlamentarzystów i prezydenta.
Można się też spodziewać, że pojawią się dodatkowe wytyczne dla placówek komercyjnych, w przypadku których zwrot kosztów będzie możliwy. Teraz część wymogów jakościowych czy kadrowych dotyczy tylko podmiotów posiadających kontrakt z NFZ.
Projekt już w konsultacjach
Projekt nabrał teraz tempa, ponieważ został w tym tygodniu skierowany do wewnętrznych konsultacji. Jakich zakresów będzie dotyczyć – tego jeszcze nie wiemy, ale wiele wskazuje na to, że może chodzić m.in. o tomografię komputerową i rezonans magnetyczny, a możliwe, że też operacje zaćmy.
Powód: wcześniejszą decyzją resortu zdrowia NFZ będzie płacił za wszystkie świadczenia tomografii, rezonansu i właśnie zaćmy, będą one bezlimitowe, co ma rozwiązać problem kolejek w tych zakresach. Są one szczególnie ważne m.in. dlatego, że w międzynarodowych zestawieniach często kolejki w nich są elementem oceny systemu ochrony zdrowia i zwykle Polska wypada pod względem kolejek najgorzej w UE. Także na tych świadczeniach koncentrował się NIK. Co więcej nie jest tajemnicą, że opóźnienia w wykonywaniu badań diagnostycznych, są przyczynkiem do rozwoju choroby spowodowany opóźnieniem leczenia (np. choroby nowotworowej), co przekłada się nie tylko na zdrowie oraz życie chorych, ale również może generować większe obciążenie dla finansów NFZ oraz ZUS.
Za mało lekarzy w placówkach z kontraktami
Eksperci wskazują, że bez dopuszczenia prywatnych realizatorów ze skróceniem kolejek do wybranych świadczeń np. do rezonansu może być problem. Placówki już teraz mają niewykorzystywany w pełnym wymiarze sprzęt, o czym od lat mówiono. Dzięki zniesieniu limitów może uda się zwiększyć liczbę badań wykonywanych przez techników. Niestety przeszkodą może okazać się niewystarczająca liczba lekarzy, którzy wykonują opisy badań. Już teraz zdarza się, że pacjent ma wykonane badanie a czeka nawet kilka tygodni na opis. Więcej badań może skutkować jeszcze dłuższym czasem oczekiwania, a przecież placówka zapłatę dostanie po całej usłudze - łącznie z opisem.
Na dodatek szefowie placówek mówią wprost, że wydłużenie oczekiwania na opis jest wątpliwe moralnie i prawnie. Jeśli w opisie np. dwa miesiące po wykonaniu badania wyjdzie, że chory miał nowotwór złośliwy, ale z powodu organizacji badań stracił cenne miesiące, wówczas placówka może być pociągnięta do odpowiedzialności.
- W ciągu paru lat liczba wykonywanych u mnie w szpitalu tomografii i rezonansów wzrosła o 60 proc. Ale liczba lekarzy jest ta sama i są coraz bardziej przemęczeni, mają wiele obowiązków nie związanych z ambulatoryjną opieką specjalistyczną, zwłaszcza na SOR. Będę oczywiście zachęcał lekarzy, byśmy skorzystali z możliwości wykonywania większej liczby badań i bezlimitowego płacenia za nie, ale na pewno nie będę oczekiwać czy naciskać, że się na to zgodzą - mówi nam dyrektor jednego z dużych szpitali.
W tej sytuacji szeroko rozreklamowane zapowiedzi MZ i NFZ mogłyby przynieść niewielkie rezultaty, jeśli chodzi o skrócenie liczb oczekujących i zwiększenie liczby wykonywanych świadczeń. Ale dopuszczenie do realizacji za pieniądze NFZ badań wykonywanych przez podmioty komercyjne może przynieść dobre efekty.
Aleksandra Kurowska