Jak się dziś dowiedzieliśmy, obiecanych 6 proc. PKB na zdrowie nie ma w planach, a pieniędzy coraz bardziej brakuje: PKB na zdrowie prawie nie wzrośnie: MF rozwiewa złudzenia o 6 proc.
Z powodów politycznych minister Łukasz Szumowski nie upomina się o budżetowe pieniądze na ochronę zdrowia i nie przyznaje do deficytów. Wcześniej niż w poprzednich latach uruchomione zostały rezerwy i fundusz zapasowy NFZ... A szykują się protesty - lekarzy, którzy czują się oszukani formą realizacji porozumień z zeszłego roku, szpitali powiatowych, które generują na leczeniu straty na niespotykaną dotąd skalę. Protestować chcą też fizjoterapeuci, diagności i technicy obrazowi, którzy czekają na podwyżki (minister zapowiedział nawet wiele razy publicznie, że dostaną je od 1 marca).
Co robi minister? Żongluje posiadaną niewielką kwotą obiecując ją różnym grupom. I najwyraźniej dociskany wybrał, z którymi grupami problemów obawia się najbardziej... i choć obiecywał publicznie, że pieniądze dostaną szpitale na rekompensatę wzrostu kosztów m.in. z przyznanych w poprzednich latach podwyżek pracownikom placówek (ustawa o płacach minimalnych), wzrostu cen prądu, leków.... teraz zrobił zwrot, odciął się od obietnic i wczoraj stwierdził, że 680 mln zł ma trafić na nowe podwyżki dla pracowników (w domyśle: szpitale niech się zadłużają, mają sobie poradzić). I potwierdza to wydany komunikat: Fundusz przypomina dla kogo dodatkowe środki na wzrost wynagrodzeń
Co ciekawe minister wymienia zwykle dwie, trzy grupy, które mają dostać podwyżki... Ale gdy je wymieniamy, kontaktują się z nami kolejne grupy - choćby psychologów - którym na spotkaniach minister też obiecał podwyżki. Ministerstwo nie wspomina ile osób może liczyć na wzrost zarobków.
Wczoraj - jak informują szpitale - w czasie rozmów z dyrektorami oddziałów Funduszu, Łukasz Szumowski miał zapowiedzieć, że oczekuje uruchomienia kampanii informacyjnej o przyznanych na podwyżki środkach i cała pula 680 mln zł, jaka ma być uruchomiona, ma trafić na ten cel.
Szpitale są załamane... przypomnijmy, że ich postulat to minimum 15 proc. wzrost ryczałtu jako rekompensata podwyżek zeszłorocznych i tych, o których już wiadomo na ten rok (m.in. dalsza realizacja ustawy o płacach minimalnych w zakładach leczniczych). Koszt realizacji obietnic wobec nich to z pewnością więcej niż 680 mln zł. Równocześnie postulują, że w sytuacji, gdy minister obiecuje kolejne podwyżki, to aby wydzielił na nie środki, tak jak przekazywane są dodatki na pielęgniarek.
Czujemy się oszukani
Niedawno pod MZ odbył się protest szpitali powiatowych Manifestacja przed Ministerstwem Zdrowia, do których dołączyły samorządy i pracownicy medyczni. To chyba pierwszy raz, gdy protestowali ramię w ramię. Zwykle udawało się budować animozje - za brak podwyżek pracownicy obwiniali dyrektorów, a część dyrektorów narzekało na roszczeniowe postawy - oczekując, że gdy szpital jest w złej sytuacji finansowej, pracownicy wykażą zrozumienie.
- Dowiedzieliśmy się dziś, że minister chce inaczej rozdysponować pieniądze, które nam obiecywał. Nasze warunki są w petycji, jaką zostawiliśmy w MZ i jest tam stwierdzone jasno, że oczekujemy z jednej strony rekompensaty wzrostu kosztów, a kwestie podwyżek m.in. dla fizjoterapeutów i diagnostów, a także farmaceutów szpitalnych i innych grup zawodowych, powinny pójść osobnym strumieniem finansowym - mówi Waldemar Malinowski, szef organizacji szpitali powiatowych.
Fizjoterapeuci: protesty w maju
Przedstawiciele zawodów medycznych nowych deklaracji ministra wcale nie przyjmują z hurra optymizmem. Zwracają uwagę na złamane obietnice, ale też fakt, że choć minister obiecuje wzrosty wynagrodzeń od miesięcy, nie przedstawił ani listy zawodów, ani szacunków dotyczących liczby osób, które podwyżki miałyby dostać, ani kosztów. Nie wiadomo na ile miesięcy i osób kwota 680 mln zł miałaby być podzielona, ani czy będą środki na kolejny rok.
Miały być znaczone pieniądze. Jest nic
Co ciekawe, od początku środowisko miało pewne obawy, że MZ może im naskładać obietnic, z finansowaniem których będzie problem.
- 21 stycznia na moje pytanie do ministra Łukasza Szumowskiego: czy na podwyżki będą znaczone pieniądze dla fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych, elektroradiologów i innych grup pominiętych dotychczas, minister powiedział, że będą z dniem 1 marca znaczone pieniądze na wzór innych zawodów czyli lekarzy, pielęgniarek i ratowników. 1 marca minister nie dotrzymał obietnicy i dalej nie ma jednoznacznych decyzji. A obiecywał, że wydane zostanie zarządzenie prezesa NFZ, w którym literalnie miały być wymienione zawody ze wzrostem płac. W związku z niedotrzymaniem obietnic, Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Fizjoterapii zapowiedział akcję protestacyjną na maj - mówi Tomasz Dybek, szef tej organizacji, który temat podwyżek wiele razy podnosił m.in. na Radzie Dialogu Społecznego.
Co do kwoty nie chce się na razie wypowiadać. - Minister nie przedstawił żadnych wyliczeń, na jaki wzrost wynagrodzeń w przypadku konkretnego pracownika mogłaby się ta kwota przełożyć. Samo 680 mln zł nic więc nie mówi - dodaje Dybek.
Aleksandra Kurowska
Polecamy również:
- NFZ skontroluje prawidłowość realizacji podwyżek dla pielęgniarek...
- J. Gryglewicz: przełomowy pomysł MZ ws. maksymalnego okresu...
- MZ: jeśli kolejka za długa, Fundusz zrefunduje świadczenie...
- Zarządzenie NFZ: Zmiana w wycenie wybranych świadczeń...
- B.Fiałek: Główny problem całego systemu opieki zdrowotnej, w tym...