Ten rok rozpoczął się w miarę łagodnie jeśli chodzi o liczbę zachorowań na grypę, co nie oznacza jednak, że wirus odpuścił. Lekarze i epidemiolodzy spodziewają się nadejścia fali.
– Apogeum zachorowań jeszcze przed nami! Prawdziwego natarcia grypy należy się spodziewać na przełomie stycznia i lutego! – ostrzega Bożena Janicka.
Obawy te potwierdza także w swoim apelu dr hab. Ernest Kuchar, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologii: „Grypa przychodzi co roku. Nie zapominajcie, że szczepimy się nie tylko dla siebie, ale także swoich najbliższych i pacjentów. Nawet jeśli ktoś jest młody i zdrowy, nie choruje na grypę, albo przechodzi ją łagodnie, to nie ma gwarancji, że nie przyniesie wirusa do domu. Szczepienia to nie tylko kwestia ochrony osobistej, robimy to dla naszych rodzin i pacjentów”.
– Już po siedmiu dniach od podania szczepionki organizm wytwarza przeciwciała. Wprawdzie są to przeciwciała w początkowej fazie, jednak dają dużą szansę na to, że nawet jeśli zachorujemy, to objawy będą zdecydowanie lżejsze, a co najważniejsze… unikniemy powikłań – przypomina Bożena Janicka.
- Najbardziej narażone na zachorowania i powikłania są osoby starsze, po 65. roku życia, przewlekle chorzy, np. z chorobami układu oddechowego, krążenia czy cukrzycą, osoby po przeszczepach, zakażone wirusem HIV oraz dzieci poniżej drugiego roku życia i kobiety w ciąży. W porę podana szczepionka (zanim wirus grypy zacznie szaleć!) zmniejsza radykalnie groźbę zarówno zachorowania, jak i ewentualnych powikłań. A te – co wielokrotnie podkreślamy – mogą być nieodwracalne w skutkach! – dodaje.
BPO