12 maja obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pielęgniarki, a 8 maja obchodzony był Dzień Położnej. Jednak tegoroczne obchody przypadają w dobie koronawirusa. Epidemia spowodowała, że system ochrony zdrowia jest bardziej obciążony, ale paradoksalnie ta trudna sytuacja pozwoliła pokazać, że pielęgniarki to kompetentne specjalistki w opiece nad pacjentem, które podjęły nowe wyzwania.
- Koronawirus oznacza dla nas sporą dezorganizację pracy, a także dodatkowe narażenie. Miał to być rok pielęgniarek, położnych, co Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła już pod koniec ubiegłego roku. W lutym zainaugurowaliśmy ten rok, a stało się tak, że świętujemy intensywnie pracując w tych szczególnych okolicznościach – podkreśla Zofia Małas w rozmowie z Polityką Zdrowotną.
Pytana czego, życzy sobie środowisko pielęgniarek i położnych z okazji ich święta, wskazuje krótko: „mniej problemów, bo tych ciągle nie brakuje”.
Jak przypomniała Prezes NRPiP, zbudowana i przyjęta przez rząd została Strategia rozwoju polskiego pielęgniarstwa, aby następował rozwój tego zawodu.
- Teraz mamy bardzo duże obawy, jak po tej epidemii środowisko, a zwłaszcza nasze młode koleżanki, podejdą do tego doświadczenia, jakim jest praca w okresie epidemii. Epidemia pokazuje jak bardzo jesteśmy potrzebne, że pielęgniarki są na pierwszej linii frontu, zarówno w opiece szpitalnej, ale także tej domowej – wskazuje Z. Małas.
Według prezes NRPiP epidemia obnażyła niewydolność systemu ochrony zdrowia, również w sensie kadrowym. - Tego się obawiam, bo chcemy budować pozytywną stronę pielęgniarstwa i nie narzekać, ale raczej pokazywać piękno tego zawodu, ideę i potrzebę – stwierdziła szefowa samorządu zawodowego pielęgniarek.
- Ale też epidemia obnażyła przykre zjawisko, którego jako medycy nie spodziewaliśmy się, czyli zjawisko hejtu. Najpierw były brawa i te brawa nadal są, i mamy dowody wdzięczności, ale też pojawiło się nowe zjawisko hejtu – dodaje Prezes NRPiP.
Także opieka domowa
Z. Małas zwróciła uwagę, że dużo mówi się o pracy pielęgniarek w szpitalach, ale warto pamiętać, że Ci pacjenci, którzy zostali szybko wypisani z oddziałów szpitalnych, aby ich nie narażać w szpitalu, przeszli do domu i opieka pielęgniarska nad nimi musiała przenieść się do domu.
- To jest też ogromne doświadczenie: praca w czasach epidemii, opieka nad pacjentami w domu. To są często pacjenci opieki długoterminowej, wentylowani mechanicznie, paliatywni. A oprócz tego pielęgniarstwo rodzinne, położnictwo, bieżące sprawy, a nie wszystko da się załatwić za pomocą teleporady - wylicza.
Nowe narzędzia
- Szybko musieliśmy stanąć na wysokości zadania i wdrożyć pracę online. Epidemia pokazała, że są narzędzia, po które trzeba szybko sięgnąć, jak np. teleporady, także pielęgniarskie, bo np. wywiad można zebrać za pomocą telefonu czy mesengera – zwraca uwagę Z. Malas.
Wskazuje, że wzrosła także liczba recept wypisywanych przez pielęgniarki, zarówno na środki farmakologiczne, ale przede wszystkim na środki pielęgnacyjne i spożywcze.
Lekcja pokory
Jak ocenia Z. Małas, „epidemia jest taką dużą lekcją pokory dla nas wszystkich”.
- Z tej lekcji pokory chcielibyśmy wyciągnąć pozytywne wnioski, aby to nas napędziło do pozytywnego działania. Jak już ten kurz opadnie i będziemy mogli powiedzieć, że tej epidemii nie ma, wówczas trzeba wyciągać te pozytywne wnioski, że musi być dużo więcej kadry pielęgniarskiej – przekonuje szefowa samorządu zawodowego pielęgniarek.
- Mam nadzieję, że rząd po epidemii przeorganizuje myślenie, bo pracownicy służby zdrowia, medycy zawsze są pod względem wynagrodzeń na końcu listy, jeżeli chodzi o specjalistów. A wykonujemy zawody bardzo specjalistyczne. Np. za normalne uznawane jest wysokie wynagrodzenie informatyka czy inżyniera, jako wysokiego specjalisty. Jeżeli medyk ma wysokie zarobki, to jest to traktowane jako coś nienormalnego – wskazuje Z. Małas.
Wrócić do rozmów o płacach
Jak przypomina, wynagrodzenia pielęgniarek jeszcze przed epidemią „trochę drgnęły” dzięki dodatkom z tzw. pakietu Szumowskiego. Jednocześnie wskazuje, że epidemia przyhamowała rozmowy, które miały rozpocząć się w ramach Rady Dialogu Społecznego na temat ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. - To jest dla nas bardzo ważne, aby powrócić do tych rozmów – podkreśliła Z. Małas.
- Jeżeli my przy niżu demograficznym nie damy młodzieży dobrej oferty, że z pielęgniarstwa można żyć na dobrym poziomie, to młodzież nie pójdzie do szkół pielęgniarskich, a już mieliśmy pierwsze dobre efekty. Można je utrzymać tylko dzięki dobrym wynagrodzeniom i dobrym warunkom pracy. Jeżeli pielęgniarka będzie przeciążona, zniechęci się bardzo szybko. Młode pielęgniarki podkreślają, że chcą pracować w normalnych warunkach – zwraca uwagę prezes NRPiP.
Dodaje, że brakuje też personelu pomocniczego, który wykonałby proste czynności pielęgnacyjno-higieniczne. - Nadal nie widzimy opiekunów medycznych w szpitalach, a powinni już tam być - stwierdza.
Beata Pieniążek-Osińska