Jak podkreśla RPO, wiele skarg pochodzi od samotnych matek, które z powodu opóźnień w wypłacie świadczeń z ubezpieczenia chorobowego, nie tylko nie mogą pokrywać bieżących wydatków, ale też wpadają w spiralę zadłużenia.
Ponadto brak świadczeń uniemożliwia kontynuowanie leczenia, które w warunkach epidemii często jest możliwe jedynie odpłatnie.
"W ostatnim czasie znacznie wrosła liczba wniosków kierowanych do Rzecznika Praw Obywatelskich ze skargami na kilkumiesięczne oczekiwanie na wypłatę przez ZUS świadczeń z ubezpieczenia chorobowego, w tym zwłaszcza zasiłków chorobowych i zasiłków macierzyńskich" - podkreślił Rzecznik w poniedziałek.
Jak wskazał, skarżący wskazują, że wobec utrudnionego w stanie epidemii osobistego kontaktu z ZUS, brakuje skutecznego środka prawnego pozwalającego na wyegzekwowanie wypłaty świadczeń.
"A ponadto osoby te nie mogą liczyć na odsetki z tytułu nieterminowej wypłaty świadczeń" - podkreśla RPO i przypomina, że specustawa „kowidowa” z 2 marca 2020 r. stanowi bowiem w art. 31zd, że jeżeli termin wydania decyzji lub wypłaty świadczeń przez ZUS przypada w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii albo w okresie 30 dni następujących po ich odwołaniu, to w razie przekroczenia tego terminu Zakład nie jest zobowiązany do wypłaty odsetek ustawowych za opóźnienie.
Zastępca RPO Stanisław Trociuk spytał prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Gertrudę Uścińską, czy i jakie środki zaradcze zostaną wprowadzone, by wyeliminować przypadki wielomiesięcznego oczekiwania na wypłatę należnych świadczeń.
Źródło: RPO
BPO