"W związku z obecną, katastrofalną sytuacją w publicznej ochronie zdrowia, uderzającą w pacjentów i pracowników, pojawiają się coraz liczniejsze głosy wśród medyków o konieczności zorganizowania akcji protestacyjnej lub strajku. Są one o tyle uzasadnione, że obecna sytuacja tylko w części spowodowana jest naturalnymi, niezależnymi od rządzących czynnikami, a w decydującej mierze jest wynikiem wieloletnich zaniedbań rządzących w ochronie zdrowia. Publiczna ochrona zdrowia w Polsce jest od lat skrajnie niedofinansowana, polskie szpitale funkcjonują bez żadnych rezerw, ogromne są braki personelu medycznego. Obecna pandemia jedynie ujawniła (w sposób bezwzględny) ten stan" - wskazuje Zarząd Krajowy OZZL w opublikowanym oświadczeniuw sprawie obecnej sytuacji w ochronie zdrowia, protestów i strajków.
Jak podkreśla związek, OZZL i inne środowiska medyczne oraz organizacje pacjentów od lat zwracają uwagę na te zaniedbania i apelują o to, aby troska o sprawny system publicznej ochrony zdrowia stała się priorytetem rządu. "Podobnie myślą wszyscy Polacy, na co wskazują kolejne badania opinii publicznej" - przekonują związkowcy.
Pandemia okazją do otrzeźwienia polityków
W opinii OZZL, "obecna pandemia może być okazją do otrzeźwienia polityków i podjęcia przez nich rzeczywistej naprawy publicznej ochrony zdrowia".
Jak wskazują, "pierwszym i bezwzględnie koniecznym krokiem musi być radykalne, skokowe zwiększenie nakładów na publiczne lecznictwo. Przekonują, że dobrym sposobem do tego będzie przyjęcie przez Sejm RP obywatelskiego projektu ustawy przewidującej osiągnięcie nakładów w wysokości 6,8 proc. PKB w ciągu 2 lat i przypominają, że projekt taki czeka w sejmie od kilku lat na rozpatrzenie.
Zmiany w wynagrodzeniach medyków
"Kolejnym działaniem rządzących musi być zapewnienie wzrostu liczby pracowników medycznych w publicznej ochronie zdrowia. To oni decydują – bardziej niż sprzęt i budynki – o tym, czy pacjent będzie diagnozowany i leczony, czy nie. Bez personelu medycznego nie ma leczenia, bez odpowiednich warunków pracy i płacy – nie ma tego personelu" - wskazuje OZZL.
Dlatego związek oczekuje od rządzących pilnej nowelizacji ustawy z dnia 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych – "tak, aby wysokość płac gwarantowanych zapewniła odpowiednią atrakcyjność pracy w publicznej ochronie zdrowia i doprowadziła do tego, że będzie ona konkurencyjna dla zatrudnienia w prywatnym sektorze". Tu również związek wskazuje na obywatelski projekt ustawy w tej sprawie, który leży w Sejmie od kilku lat.
Czy będą protesty?
OZZL wyraża nadzieję, że "obecna krytyczna sytuacja w publicznej ochronie – sama w sobie – skłoni rządzących do racjonalnego postępowania i żadne akcje protestacyjne ani strajki lekarzy nie będą do tego potrzebne".
Związek zapewnia, że nie prowadzi obecnie przygotowań do strajku rozumianego jako ograniczenie lub przerwanie pracy i będącego skutkiem sporu zbiorowego z pracodawcą. "Tym niemniej możliwe są inne formy protestu, w tym również pojawiające się spontanicznie wśród różnych grup personelu medycznego sfrustrowanego brakiem odpowiedniej reakcji Rządu RP na postulaty środowisk medycznych" - zastrzega OZZL.