Jak wskazują eksperci PAN, testowanie w kierunku SARS-CoV-2 to jedno z podstawowych narzędzi zwalczania epidemii.
W swojej publikacji wskazują, że cele testowania zmieniają się w zależności od fazy epidemii. W ich ocenie, "znaczne ograniczenie rozmiaru epidemii w maju i czerwcu sprawiło, że czujność wobec niej została uśpiona. (...) W efekcie działający w początkowej fazie epidemii system testowania, który pozwalał na identyfikację osób zakażonych, jak i osób, z którymi dana zakażona osoba była w kontakcie, praktycznie przestał działać."
Zdaniem ekspertów, już latem należało podjąć zdecydowane działania mitygujące rozwój epidemii, wprowadzić surowe zalecenia utrzymywania dystansu między osobami, dezynfekcji i noszenia masek. "Wtedy też, gdy infekcji górnych dróg oddechowych było mało, system testowania powinien zostać rozbudowany i zmodernizowany tak, aby mógł przyjąć zwielokrotnioną liczbę zachorowań spodziewaną na jesieni" - czytamy.
Głosy ekspertów nawołujących do tego zostały jednak zlekceważone. W efekcie na początku listopada donoszono co dnia o ponad 20 tys. nowych wykrytych przypadków zakażeń i o szybko przyrastającej liczbie zgonów (najszybciej w Europie) - wskazują naukowcy PAN oceniając przy tym, że sytuacja stała się krytyczna i zmiana polityki zdrowotnej, w tym strategii testowania na obecność SARS-CoV-2 jest konieczna.
Pomijamy znaczną liczbę infekcji
Zgodnie z opracowaniem naukowców PAN, w Polsce sposób testowania ogranicza się do osób, które mają wyraźne objawy zakażenia dróg oddechowych. Przez to, osoby zakażone bezobjawowo bądź skąpoobjawowo, nie sa identyfikowane.
- Szacuje się, że jest ich nawet do dziesięciu razy więcej niż raportowanych dziennie przypadków, a wiele wskazuje na to, że to właśnie te osoby są głównie roznosicielami wirusa - czytamy.
W ocenie naukowców, "ten sposób testowania w skali społeczeństwa nie dostarcza więc informacji, jaki jest prawdziwy rozmiar epidemii w kraju. Taka informacja byłaby teraz niezwykle cenna i umożliwiałaby prowadzenie walki z epidemią w racjonalny sposób."
Jakie zmiany proponuje zespół ekspertów PAN?
Eksperci w swoim stanowisku zwrócili uwagę, że testowanie może mieć trzy główne cele:
- dostarczenie informacji o rozwoju epidemii poprzez monitoring zdefiniowanej populacji,
- szybkie wykrycie osób, które efektywnie roznoszą wirusa
- szybkie wykrywanie zakażenia u osób narażonych na ciężki przebieg kliniczny.
"W związku z tym potrzebna jest zmiana podejścia do strategii testowania w Polsce i skupienie się na testowaniu tych, które z racji swoich obowiązków zawodowych mają kontakt z wieloma osobami i mogą przyczyniać się do istotnego rozprzestrzeniania się epidemii" - sugerują eksperci.
Według nich, takimi testami powinno objąć się m.in. pracowników ochrony zdrowia, nauczycieli, służby mundurowe, pracowników służb komunalnych i fabryk, których funkcjonowanie jest nieodzowne dla kraju.
Dostęp do szybkiej diagnostyki, "w sytuacji najmniejszych nawet podejrzeń", powinny mieć także osoby, dla których zakażenie koronawirusem, stanowi szczególne zagrożenie dla zdrowia.
Inne osoby w obecnej sytuacji epidemicznej, gdy czują się źle lub odczuwają jakiekolwiek objawy choroby układu oddechowego powinny bezwzględnie założyć, że mają COVID-19. Powinniśmy powszechnie przyjąć zasadę, że jeżeli źle się czujemy, należy zostać w domu i unikać kontaktów z innymi - czytamy w stanowisku.
Potrzeba realnego obrazu stanu epidemii w kraju
"Odrębną kwestią jest testowanie, którego celem jest zrozumienie, jaki jest prawdziwy rozmiar epidemii w Polsce. Nie jesteśmy w stanie monitorować całej populacji Polski, a zatem musimy monitorować jakiś jej wycinek" - podkreślają eksperci.
Naukowcy sugerują systematyczne testowanie w kierunku SARS-CoV-2 na reprezentatywnej części społeczeństwa.
W ich ocenie powinna to być grupa osób wybranych losowo z bazy PESEL i monitorowana panelowo (czyli testowanie tej grupy powinno być powtarzalne),
- Ta strategia testowania pozwoli na bardziej zniuansowane działania niż „naciskanie hamulca z całej siły” - uzasadniają eksperci i postulują, "aby na tym etapie rozwoju epidemii głównym celem testowania było uzyskanie obrazu penetracji wirusa SARS-CoV-2 w grupach szczególnie narażonych na poważne konsekwencje COVID-19 oraz testowanie populacyjne poprzez losowo dobraną próbkę".
Jak testować?
Dysponujemy dwoma rodzajami narzędzi, jeśli chodzi o stwierdzenie obecności SARS-CoV-2 w organizmie. Jednym z nich są testy antygenowe, które obecnie systemowo powinny być stosowane w przypadku osób, u których pojawiają się niepokojące objawy wskazujące na COVID-19 i które chcą wiedzieć, czy nie stanowią zagrożenia. Drugim są testy genetyczne, które obecnie powinny być systemowo stosowane wyłącznie w przypadku osób, które choć nie obserwują u siebie objawów charakterystycznych dla COVID-19, podejrzewają, że zaraziły wirusem (przed mniej więcej tygodniem), i które z racji pełnienia społecznie ważnych funkcji (w ochronie zdrowia, szkolnictwie czy służbach mundurowych) potrzebują w 100% wiarygodnej informacji, że do infekcji istotnie doszło - wskazują eksperci.
O zespole PAN ds. COVID-19
Eksperci zastrzegają, że sugerowana przez nich strategia zapewne za jakiś czas będzie wymagała modyfikacji, a o wyborze przyszłej strategii powinni zadecydować eksperci epidemiologiczni i ekonomiści.
Zespół doradczy ds. COVID-19 przy prezesie PAN ma za zadanie monitorować przebieg epidemii w Polsce, analizować możliwe scenariusze i formułować zalecenia. Przewodniczącym zespołu jest prezes PAN prof. Jerzy Duszyński, a jego zastępcą - prof. Krzysztof Pyrć (Uniwersytet Jagielloński). Funkcję sekretarza pełni dr Aneta Afelt (Uniwersytet Warszawski).
Członkami zespołu są ponadto:
- prof. Radosław Owczuk (Gdański Uniwersytet Medyczny),
- dr hab. Anna Ochab-Marcinek (Instytut Chemii Fizycznej PAN),
- dr hab. Magdalena Rosińska (Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny),
- prof. Andrzej Rychard (Instytut Filozofii i Socjologii PAN),
- dr hab. Tomasz Smiatacz (Gdański Uniwersytet Medyczny).