Jak podkreśla RPO, dotychczas nie ma ogólnie wiążących przepisów, wskazujących, jakie warunki muszą spełniać badania oraz placówki, które je wykonują, by ich wyniki były pewne, rzetelne i nie do podważenia. "A przepisy nadal w ogóle nie wymieniają badań kodu genetycznego DNA jako jednego ze środków dowodowych, stosowanych w postępowaniach cywilnych i rodzinnych. Sądy powołują ten dowód jedynie w drodze analogii z badaniami grupowymi krwi – to pokazuje, jak bardzo archaiczne są w tej dziedzinie polskie przepisy" - mówi A. Bodnar wskazując jednocześnie, że cały czas rozwija się rynek komercyjnych badań DNA.
Według RPO, obywatele często nie wiedzą, że wyniki takich komercyjnych badań nie mogą w wielu przypadkach być powoływane w postępowaniach sądowych, a mogą to być postępowania o bardzo dużym, wręcz podstawowym znaczeniu, np. w sprawach o ustalenie albo zaprzeczenie ojcostwa czy macierzyństwa.
"Ustalone w drodze postępowania sądowego pochodzenie dziecka od konkretnego mężczyzny czy kobiety jest niemal niemożliwe do późniejszego podważenia. Jedni obywatele mogą się zatem czuć rozczarowani i rozgoryczeni, że wykonane dużym kosztem badania nie są traktowane poważnie przez sądy i prokuratury. Inni zaś mogą podważać takie badania, wskazując, że nie zostały wykonane zgodnie z ustalonymi, powszechnie obowiązującymi regułami" - wskazuje RPO.
Kod DNA a wrażliwe dane
Dodatkowo zwraca uwagę, że kod genetyczny DNA pozwala jednoznacznie zidentyfikować osobę, od której pochodzi, a to znaczy, że kod jest wrażliwą daną osobową i powinien być zatem bardzo mocno chroniony przez prawo. Jak podkreśla RPO, dotyczy to nie tylko zapisu kodu genetycznego, ale również próbek, pobieranych i składowanych przez różne instytucje, w tym prywatne. "Tymczasem np. pobieranie próbek DNA bez wiedzy osoby, od której to DNA pochodzi, nie jest w żaden sposób uregulowane w przepisach - nie jest ani zakazane, ani obwarowane regułami i zasadami"- alarmuje Rzecznik.
RPO przypomina, że podobne wnioski zgłaszali m.in. Konsultant Krajowy w dziedzinie Genetyki Klinicznej czy Komitet Bioetyki przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk. W 2018 r. Najwyższa Izba Kontroli wskazała zaś w swym raporcie: „W Polsce, mimo dynamicznego rozwoju genetyki, nie ma regulacji prawnych, które określałyby kompleksowo zasady wykonywania poradnictwa genetycznego, bankowania materiału oraz bezpieczeństwa danych genetycznych. Minister Zdrowia nie zorganizował systemu opieki genetycznej i nie stworzył stosownych rozwiązań prawnych w tym zakresie. Raport NIK wskazuje, że kontrolowane jednostki nie zapewniły adekwatnych do zagrożeń rozwiązań techniczno-organizacyjnych, gwarantujących pełne bezpieczeństwo danych genetycznych na każdym etapie wykonywania badania. W związku z brakiem kompleksowych regulacji oraz brakiem nadzoru nad obszarem genetyki, istnieje wysokie ryzyko pomyłek oraz błędnej interpretacji wyników, a także niewystarczającej ochrony danych genetycznych osób badanych”.
MZ milczy
Ostatnia odpowiedź, jak wskazuje Rzeczni, jaką udało mu się uzyskać od Ministra Zdrowia w sprawie DNA, pochodzi z lipca 2018 r. Od tego czasu kolejne pisma Rzecznika, z lipca 2019 r. oraz z lutego 2020 r., nie spotkały się z żadną reakcją resortu.
W tej sytuacji RPO 16 grudnia 2020 r. zwrócił się do Prezesa Rady Ministrów i poprosił o zmotywowanie ministrów rządu do sprawniejszego udzielania Rzecznikowi żądanych informacji i dokumentacji. Wskazał, jak bardzo wrażliwych dla obywateli kwestii dotyczy ta sprawa. A na mocy art. 17 ustawy o RPO organy, organizacje i instytucje, do których zwróci się Rzecznik, zobowiązane są do współdziałania z nim i udzielania pomocy.
Źródło: RPO