Dziś ukazało się zarządzenie prezesa NFZ dotyczące stawek za świadczenia rehabilitacji i fizjoterapii. Opisywaliśmy je tutaj: Fizjoterapia i rehabilitacja: 200 mln zł na plus, ale proc. wzrost niewielki
Przewiduje wzrosty wycen od 5 do 15 proc. Czy to dużo? – Gdy uzmysłowimy sobie, że wycena wizyty u fizjoterapeuty wzrośnie np. z 9 zł do 10,5 zł, a niektórzy mają płacone jeszcze mniej, to widać, że ten wzrost oznacza nadal bardzo niskie wynagrodzenia dla naszej grupy zawodowej – podkreśla Krawczyk. Dla części procedur wzrost wyniesie po kilkadziesiąt groszy na zabiegu.
Środowisko jest rozżalone także dlatego, że mają poczucie, że ich głosu nikt nie bierze pod uwagę. A ze względu na bardzo niskie zarobki nastroje się radykalizują.
- Wiceminister Maciej Miłkowski pisemnie zapewnił nas, jako Izbę, że zanim prezes NFZ wyda zarządzenie w sprawie stawek, odbędzie się z nami spotkanie. Tymczasem zarządzenie już opublikowano, a spotkania nie było. Nie wzięto też pod uwagę naszych uwag zgłoszonych pisemnie w czasie konsultacji społecznych – zwraca uwagę szef KRF.
Podwyżki się rozpłynęły. Zarobki jak pół średniej krajowej
Środowisko jest wzburzone. Krawczyk zwraca uwagę, że wpisany w zarządzenie poziom wzrostu wycen świadczeń nie ma praktycznie znaczenia dla pracowników. – Jest to dla nas totalnie niezrozumiałe, bo fizjoterapeuci zaczęli otwartą walkę o podwyżki w wielu zakładać pracy. A przy średnich zarobkach rzędy 2,1 tys. Zł przy tak wymagającej pracy, będą masowo odchodzić z pracy. Już teraz wiele osób wybiera np. pracę w spa i w gabinetach prywatnych. a tracą na tym pacjenci – wyjaśnia szef Rady.
Zobacz: Fizjoterapeuci: średnie zarobki 2158 zł w zakładzie leczniczym
- Mieliśmy zmierzać z pensjami w kierunku średniej krajowej, tymczasem zarządzenie NFZ de facto zamraża obecne niskie zarobki, stanowiące zaledwie ok. połowę średniej – zwraca uwagę Krawczyk. – To jak wyceniana jest nasza praca jest po prostu bardzo poniżające. Część osób ma z powodu wycen NFZ stawki godzinowe na poziomie zbliżonym do minimalnej płacy. Nawet pracownicy fizyczni zza wschodniej granicy zarabiają znacznie więcej, a nie biorą odpowiedzialności za zdrowie pacjenta – stwierdza szef KIF.
Utrzymywane są też trudne do zrozumienia głębokie różnice w wycenach. – Porada lekarza wyceniana jest powyżej 30 pkt, a fizjoterapeuty na 13 pkt, czyli około trzy razy niżej – mówi prezes Krawczyk.
Izba postulowała by wyceny różnych procedur, zwłaszcza kinezyterapii, wzrosły o kilkadziesiąt, a nawet kilkaset procent.
Środki wydawane nieefektywnie. Basen jak zajęcia fizyczne
KIF zwracało też uwagę na rozdysponowanie wzrostu finansowania. – Najbardziej oczekiwane przez pacjentów i najskuteczniejsze są świadczenia kinezyterapii. To terapia ruchowa. Fizykoterapia taka jak np. kąpiel wirowa, ultradźwięki, laseroterapia to tylko wspomaganie kinezyterapii. Dlatego zasadne jest zachęcanie przez wyceny do tego, by realizować najskuteczniejsze rozwiązania. Proponowaliśmy, żeby wzrost w większym stopniu dotyczył kinezyterapii, ale praktycznie nie uwzględniono tego postulatu. Oczywiście dla placówek często taniej i prościej jest świadczyć fizykoterapię, bo wiąże się z mniejszym zaangażowaniem pracowników, ale pacjent i system ubezpieczeń społecznych może na tym tracić – mówi szef Izby.
- Opiniując projekt zarządzenia zasugerowaliśmy NFZ, żeby wzrosty wycen nie były symetryczne na wszystkie świadczenia, tylko żeby promować zabiegi indywidualnej kinezyterapii – tej, która przynosi największe korzyści pacjentowi. Wymusi to też na świadczeniodawcach, aby takie zabiegi najchętniej wykonywali – dodaje.
Wizyta domowa za kilkanaście złotych
Wyceny nie zachęcają też do tego, by pomagać osobom, które szczególnie potrzebują fizjoterapii, np. niepełnosprawnym lub czasowo unieruchomionym. - Wizyta domowa często wyceniana jest na 15 zł. To koszt pracy z pacjentem i dojazdu. Kinezyterapia indywidualna trwa pół godziny a wyceniana jest na 18 zł - nie ma to nic wspólnego z rynkowymi wartościami za te świadczenia. Pracodawcom najzwyczajniej się to nie opłaca. Przez to zaczyna się „kombinowanie” i wykonywanie zabiegów niezgodnie ze sztuką. Multiplikuje się najdroższe zabiegi, które są najłatwiejsze do realizacji i w konsekwencji pacjent nie uzyskuje tego, co dla niego jest najlepsze, a to co najtańsze dla pracodawcy i za co zapłacą mu najlepiej – mówi szef Izby.
Aleksandra Kurowska
Polecamy także: